niedziela, 19 maja 2013

Dla Małej Wiedźmy


[...]

Jak ująć piękno kobiety będącej mym promieniem,
która zimne oczy rozpala letnim płomieniem?
To jest lilii biały kwiat kołyszący się na stawie,
pośród srebrzystej pajęczyny z mgły utkanej;
a może porannej rosy błysk na wiosennej trawie,
w dźwięcznym śpiewie słowików słodko kołysanej.

To pierwszy blask słońca, którego co noc wypatruję,
uśmiechem nieśmiałym odpędza demony wieczne;
to biała Erato, co dźwiękiem cytry inspiruje,
u boku Apollina śpiewając strofy wdzięczne.
Tak widzę piękno kobiety będącej mym promieniem,
która zimne oczy rozpala letnim płomieniem.

Jakże opisać skrytość uczuć jakich do niej żywię?
Może kiedyś zdołam przyznać się do nich uczciwie.
One to nuty ruchliwe wypalone na sercu,
co w piersi wybrzmiewają dźwięki presto forte;
to jeż, co się cichutko skrada po liści kobiercu,
gdy go dotknąć spróbujesz zranią kolce zadarte.

Są to gromy nieme, które widać nocą w dali,
dla Niej przelotne błyski, a dla mnie długą burzą;
to twierdza warowna, którą wrogowie oblegali,
tajemnic swych nie odda, aż murów jej nie skruszą.
Tak opisuję skrytość uczuć jakich do niej żywię,
może kiedyś zdołam przyznać się do nich uczciwie.

Czym ugasić piekącą tęsknotę za jej spojrzeniem,
co trawi mnie od środka i przepełnia pragnieniem?
Niczym sztorm, co przysłania niebo stalowym całunem,
kradnie kolory chwil i dzień wybarwia szarością;
owe ciasne więzienie od dawna jest moim domem,
tam schroniłem się razem z uśpioną miłością.

Widzę Ją w morskiej fali, co o brzeg się rozbija,
oraz wśród chmur bielejących na nieba błękicie;
w szepcie wiatru, co wśród pąków świeżych się uwija,
w magicznej ciszy, którą zastaję o świcie.
Tym zagaszam piekącą tęsknotę za jej spojrzeniem,
co trawi mnie od środka i przepełnia pragnieniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz